2004.09.21 - Właśnie siedzimy i podziwiamy Tatry... (Jolly & Gaius)

Udało się nam znaleźć kolejnego interesującego psa.... Utytułowany (Zwyciężca Słowackiego Klubu), doskonały ekterier (doskonała ocena z przeglądu hodowlanego), interesujący rodowód, zdrowy (wolny od dysplazji - HD-A), świetny charakter (zaliczony egzamin użytkowości ZM) i super kondycja (zaliczone biegi wytrzymałościowe na 40 i 100 kilometrów)....

2004.09.20

Właśnie siedzimy i podziwiamy Tatry...


Alistair Wolf & Balrog z Peronówki & Jolly z Molu Es

...ale z ich drugiej strony, bo z kafejki w Popradzie. Wczoraj po ponad 1000km maratonie [bo jechaliśmy przez Gubin] dotarliśmy na Słowację późną nocą. Więc czas był tylko na krycie.


Jolly z Molu Es & Gaius Dór

2004.09.21

Dziś od rana... zwiedzanie zamku w Spiszu i okolice... spacerek od rana do późnego popołudnia. Teraz chwila zasłużonego odpoczynku - nawet psy poszły spać [oprocz Jolly jest z nami jeszcze Balrog i Alistair].


Jolly z Molu Es, Balrog & Alistair Wolf z Peronówki


Zostaniemy tu do środy lub czwartku. I potem teoretycznie do domu....tzn teoretycznie, bo Alistair nam nieśmiało wspomina, że ona chyba jednak będzie chciała jechać do swojego kawalera do Austrii...

2004.09.25

...okazalo się, że wakacje przeciągnęły się nam do piątku... Wracamy zmęczeni, przeziębieni, ale misja spełniona...

Pozwiedzaliśmy sobie jeszcze jaskinie, ruiny zamków. Będąc koło Popradu wpadliśmy na pomysł wycieczki do Zakopanego.


Balrgo & Alistair Wolf z Peronówki & Jolly z Molu Es

Nie była to najlepsza idea. Tzn miasto jest OK. Ruch jak w centrum Berlina, ale w każdym hotelu i pensjonacie wilczaki (i inne psy) były mile widziane. Nawet nie musieliśmy za nie dodatkowo płacić. Straż miejska super miła. Ludzie też. Wreszcie czuliśmy się po ludzku spacerując po centrum. Na każdym kroku słyszeliśmy: "o, wilki". Co prawda trafił się jeden pan, który podszedł z pytaniem: "to husky?", ale zgasił go śmiech górali... W pewnym momencie dogoniła nas staruszka. Okazało się, że jej rodzine napadły na Sybirze wilki. Udało im się ukryć. Mówiła, że wyglądały dokładnie tak jak te nasze.
Ogólnie miło zaskoczyło nas nastawienie ludzi do burych. Jak najbardziej pozytywnie. Nawet zaplanowaliśmy sobie, że w przyszłym roku zamiast jechać na obozy to zapakujemy bure do auta, kupimy sztuczne choinki, stroje Czerwonego Kapturka w różnych rozmiarach i staniemy przy Gubałówce, aby ludzie mogli sobie robić fotki. Już teraz pobierając nawet symboliczna opłatę za każdą zrobioną fotkę mielibyśmy na paliwo do domu...
Sielanka zakończyła się, gdy postanowiliśmy ruszyć w góry. Kolejka oczywiście nie można. Na każdym wejściu pod góre ogromne plakaty: "zakaz wstępu z psami". No to daliśmy TPNowi ostatnią szansę - ruszamy nad Morskie Oko. Dojechaliśmy na parking, gdzie powiedziano nam: wejście jest, ale bez czworonogów. A my? Albo idziemy całym stadem, albo wcale. Wrzuciliśmy wsteczny, obraliśmy kierunek Łysa Polana, słowacka granica i Stary Smokovec. Inny świat. Cisza, spokój, turystów niet (a raczej byli, ale nie potrzebna była sygnalizacja świetlna do kierowania ruchem na szlakach). Z psami chodzić można, trasy ładne i malownicze. Zyć, nie umierać.

Tak więc: propagacja rasy i imprezowanie w Polsce. Spacery po górach i wypoczynek na Słowacji....

2004.10.04

...zapomniałam o świstakach... Oczywiście pobyt w Zakopanym przeznaczyliśmy na socjalizację naszych nowych psiaków - takich tłumów to nie ma nawet w Zielonej Górze na deptaku. I wszystko byłoby OK, gdyby nie świstaki... To było dla Wiewiórki za dużo - po krótkim czasie miała już dosyć ich gwizdów, a tu co stoisko sprzedawano cały komplet. Pluszowe świstaki małe i duże, jasne i ciemne. I każdy co chwila świstał.... Już miałam ochotę jednego jej kupić w prezentcie....

....ale....

....kupiłam wilka. Tu plus dla górali. Na Słowacji chodziłam po sklepach z pamiątkami i były owce, orły, niedźwiedzie + inne takie, ale wilka ni śladu. Wreszcie w małym sklepiku w Popradzie udało się nam znaleźć wyjącego wilka stojącego koło popielniczki. To samo postanowiliśmy sprawdzić po polskiej stronie. I tu miłe zaskoczenie, bo może jednak o wiele więcej jest owiec i kozic (o orłach nie wspominając), ale i wilków znajdzie się duży zestaw. Miło jest wiedzieć, że i one reklamują teraz góry... Co się dziwić - przyciągaja turystów równie mocno co obecność niedźwiedzi.

2004.11.24

Miotu nie będzie. Jolka się rozmyśliła i poszła na wakacje... ale tak jej się tylko wydaje, bo w poniedziałek przechodzi na intensywny trening do biegu wytrzymałościowego na 100km.... koniec sielanki...

Odpowiedzi