2004.04.30.-05.03 - Wielka Wilczakowa Majówka i Wystawa w Łodzi (PL)

Zaczęło się pikantnie... W myśl zasady "załatwmy stare sprawy najpierw, a potem pogadamy" Ava i Fany stwierdziły, że muszą sobie jeszcze coś wyjaśnić. Smile A że żadna nie lubi ustępować mieliśmy na początku mały pokaz sił (także Bartka - jak długo utrzyma dwie suczki w powietrzu). W efekcie Fany dostała po pyszczku, a Ava kulała, ale same tego chciały...

Goście zaczęli się zbierać na majówkę w piątek wieczorem. Pierwsza była Joanka, tym razem w bardzo skromnym składzie: tylko z Hallą. Przyjechały zabójczą bronią - maluchem, który zbuntował się po zmianie benzyny i najlepiej działał na "zapych". Smile Wieczorem dobiła ekipa z Poznania i z Peronówki. W nocy przyjechali Holendrzy. Dzięki doskonałym opisom Daniela, Holendrzy mimo nocy bez problemu dotarli na ta głuchą wieś. Niestety na granicy nie byli przyjęci zbyt miło i zamiast dwóch przyjechał jeden samochód. W sumie z Holandii była Mijke z czworgiem nastolatków i z suczką i pieskiem CsV.

Na podwórzu witał nas Daniel z całą kolorową psią zgrają: Pinki (Andariel), shelti, colli mama plus colli dzieci, no i ulubienica wszystkich 10-cio mies. mopsica Żaba. Po dodaniu do tego Czeweczek i mojego dziwnego stadka, czyli oprócz Amberka, jeszcze Avy i pożyczonego goldena Luka, psia sfora wyglądała naprawdę ciekawie.

W piątek nie było długiego siedzenia (tylko do drugiej, czy jakoś tak Smile), wszyscy zbierali siły na wystawę.

W sobotę z mocną obsadą pojawiliśmy się na wystawie w Łodzi. Niestety prócz części Holendrów nie przyjechał też Phillippe z Anubisem, strasznie szkoda Sad(( Pani sędzina preferowała mocniej zbudowane CzW, więc skorzystała na tym Belka. I to był jej dzień, bo trochę później, na finałach wygrała BOG 3! W Łodzi mogliśmy pierwszy raz zobaczyć szczeniaczki "z Polskiego Dworu". Podobne do "mamy", 6-cio mies. psiaki, szybko wyrosły na duże, mocno rozwinięte CzW. Miło było patrzeć jak hasają po ringu Wink. Na wystawę przyjechała też Iowa z "Rodzinką". Ale nie skończyło się tylko na pokazach piękności. Trzy CzW postanowiły zmierzyć się z testem psychicznym. Były to Jolly z Molu Es, Andariel Wolf i Amber Wolf z Peronówki. Po dłuuugim czekaniu przeszły serie prób na socjalizacje. Zaczęło się od strzału, przez reakcje na inne psy, ludzi itp. Wszystkie przeszły test pozytywnie (na szczęście od miesiąca ćwiczyłam z Amberkiem strzelanie Smile).

Po udanych finałach i dobrych lodach, wróciliśmy do "gniazda colliaków", w składzie poszerzonym o Alkora z właścicielem i o sympatycznych warszawiaków z mixem Oskarem, chcących poznać bliżej czeweczki. Daniel naszykował ogromne gary jadła, więc wszyscy rzucili się do stołu. Zaczęło się biesiadowanie, polewanie, popalanie... co kto lubi. I tak do późna.

W niedziele nikt nie zrywał się zbyt wcześnie, więc życie zaczęło się koło południa. Najpierw odbył się bieg po lesie. Wszyscy chcieli mieć jak najlepsze czasy, więc trasę pokonywali błyskawicznie. A to wyniki:

Lokata Przewodnik + pies Czas
1. Jorn + Berta z Vlčí chaloupky 5 min
2. Agnieszka + Oskar (Mix) 7 min
3. Margo + Merry Bell z Molu Es 8 min
3. Bartek + Fany Křivoklátský Atos 8 min
3. Joanka + Halla Kollárov dvor 8 min
4. Kama + Jolly z Molu Es 9 min
5. Rob + Andariel Wolf z Peronówki 11 min
6. Eimar + Amber Wolf z Peronówki 12 min
7. Djurra + Luck (Golden) 13 min
8. Mijke + Crying Wolf Karlik 17 min
9. Przemek + Bolton Eden severu 19 min
x. Piotr + Ava (Mix) 5 min
x. Daniel + Arwena (Sheltie) 7 min

A w lesie można spotkać różne ciekawostki, np. parkę wyraźnie odczuwającą wiosenne fluidy Wink Zakochani nie wytrzymali pełnej stawki zawodników i w połowie zaczęli się ubierać, uuups, to znaczy zbierać Smile)) Daniel nie docenił zapału startujących i niektórzy zgubili się w lesie, chcąc trochę wydłużyć sobie trasę Smile

Po południu był wspólny spacer (kąpiel w gnojówce gratis) i mały pokaz zasad regulaminu ZOP (?) (Margo i Jolly). Potem już tylko pogaduchy. Część gości wyjechała (Joance udało się ruszyć maluszkiem(!) w asyście sfory różnopsiej szczekającej). Większość do nocy siedziała przy ognisku. Było rozdanie pamiątkowych dyplomów, ostre rozmowy polityczne i dużo, dużo psiego gadania.

A rano znowu na kolejną wystawę....

W sumie było to bardzo miłe, ciepłe spotkanie. Bez specjalnych obowiązków, tylko wystawa i odpoczynek. Naprawdę warto było przyjechać!!!

A to jeszcze kilka drobnych wspomnień:

  • Ava grała z młodymi Holendrami w piłkę
  • mopsica Żaba rozmiękczała kolejne serca wilgotnym spojrzeniem i ślicznym języczkiem
  • Pinki znowu oberwała od Belki
  • Halla poobgryzała Holendrów od kości Wink
  • Amber jak zwykle latał zakochany
  • golden Luk przypominał nam dlaczego wybraliśmy właśnie wilczaki
  • Żaba próbowała zaprzyjaźnić się z Boltonem - wyjadając mu z miski (ale przeżyła - za to Bolo mało nie dostał zawału)
  • Ava nauczyła się otwierać klatkę od środka (co wykorzystała po powrocie do domu i zaraz uciekła...)
  • Holendrzy pierwszy raz jedli pieczone w ognisku ziemniaki, a my dowiedzieliśmy się, że w Holandii nie jest zabroniona aborcja i eutanazja, ale nie wolno NIGDZIE rozpalić ogniska
  • Jolly pokochała goldeny (ze wzajemnością) i tylko z Lukiem bawiła się do upadłego

Wszyscy zadowoleni umówiliśmy się na kolejne spotkanie we wrześniu, w Peronówce. Mam nadzieje, że w jeszcze liczniejszym gronie...

Ela (Polska)

Odpowiedzi