2006.02.25-26 - Spotkania, spotkania, spotkania - Poznań & Leszno
Droga minęła szybko, czego nie możną powiedzieć o jeździe przez miasto. Wydaje się, że tego dnia wszyscy postanowili gdzieś się udać tworząc korki na każdym skrzyżowaniu i prawie tyle samo trwała droga do Poznania, co po Poznaniu... Z tego powodu uciekło nam sprzed nosa całe szkolenie obedience. Ale postanowiliśmy nie tracić humoru i odbić to sobie w postaci długiego spaceru przez park.
Najpierw jednak powitanie w domu: jako pierwsza z Amberem i Beti przywitała się Alistair. Widać było, że jest zadowolona ponownie widząc braciszka.... Za chwile do mieszkania jak burza wpadł Camio - od razu jego uwagę przykuł nie pan domu (Amber), ale jego współlokatorka - Beti.... Ta najpierw była onieśmielona i zaskoczona takim zainteresowaniem, ale po chwili zdecydowała, że pomoc Eli jej nie potrzebna i rozpoczęła zabawę z młodzianinem...
Gdy już etykiecie powitalnej stała się zadość ruszyliśmy na spacer. Psy miały wreszcie śnieg i doskonale się bawiły.... Całe stado szalało razem, ale też bez problemu dawało się odwołać od innych psów spacerujących po parku.
Nie było także problemu z panami - mimo, że Amber i Balrog to pewne siebie i dominujące osobniki to zawsze słuchały swoich guru... czyli nas... I nawet jeśli mijały się z ogonami w górze i z głuchym warkotem w gardle; mimo, że toczyła się wojna "kto podsika więcej drzewek" (a byliśmy przecież w parku) i mimo, że każdy z panów był zazdrosny o "swoje" suczki to nie doszło do ani jednego incydentu...
Oczywiście pakt o nieagresji mieli jedynie dorośli panowie - reszta stada w tym czasie bawiła się w najlepsze... Beti wykorzystywała swój mniejszy wzrost i ukrywała się w krzakach, Camio czyhał na nią na ścieżce, a Ali czasem bawiła się razem z młodym pokoleniem, a czasem uczestniczyła z panami w rankingu z oznaczaniem krzaczków...
Po zwiedzeniu całego parku wróciliśmy z wybieganymi i zadowolonymi psami do domu, gdzie Bure udały się na zasłużony odpoczynek , a my miło spędziliśmy wieczór przy suto zastawionym stole. Oj, Ela ma żyłkę do gotowania.....
Następnego dnia pobudka rano i wyjazd na X Jubileuszowa Wystawę Championów do Leszna. Występ wilczaków stał pod znakiem "Peronówki" - wszystkie zaprezentowane CzW były z naszej hodowli. Sędziował pan Sandor Szabo z Węgier, któremu widać, że spodobał się wysoki i wyrównany poziom prezentowanych CzW.
W psach wybór sędziego padł na Ambera - nic dziwnego: rzeczywiście jest obecnie w doskonałej formie. W suczkach Alistair zrobiła na panu Szabo ogromne wrażenie - skomplementował zarówno jej głowę, jak i ruch, ale przyznał, że brak jej "szaty". W porównaniu pierwszeństwo przypadło Amberowi - to on został Zwyciężcą Rasy i rzeczywiście nic mu nie brakowało... | |
Amber Wolf & Alistair Wolf z Peronówki |
Koło 11:30 było już po wszystkim - mogliśmy wyjść na dwór, gdzie psy mogły sobie pobiegać luzem i poznać inne psie piękności.. Nie brakło oczywiście także "starych znajomych" z Gubina, czyli najlepszych koleżanek Camio - dwóch suczek rasy owczarek anatolijski...
W odwiedziny do taty-Balroga wpadła także Queen. Robi się z niej prawdziwa ślicznotka, przy której Balrog robi coraz dumniejszą minę...
...ale nowa koleżanka przypadła też do gustu zarówno Camio, jak i Alistair....
W domu czekała na nas reszta wilczakowego stada nie mogliśmy więc zostać do wieczora... Ale nie żałujemy, bo w ten weekend było wystarczająco dużo wrażeń i można powiedzieć: udał się doskonale! I jeszcze raz chcemy podziękować Eli i jej rodzinie za królewską gościne oraz właścicielom Queen, że mimo mrozu zdecydowali się jednak przyjść na spotkanie....
- Aby odpowidać zaloguj się lub utwórz konto
- 4677 odsłon
Odpowiedzi