Dziś mija dokładnie rok od momentu, w którym nasze życie przewróciło się do góry nogami za sprawą pewnego małego, Czesiowego diabełka
To był napraaaawdę ciężki (ale mimo wszystko cudowny!) rok.
Cresil niejednokrotnie doprowadzał nas na skraj załamania nerwowego i sprawdzał naszą wytrzymałość psychiczną (fizyczną też ), ale to w końcu Cześ, więc jak mogłabym mu tych trudnych chwil nie wybaczyć, no jak?
Margo - bardzo, bardzo dziękuję za tego małego diablika - najcudowniejszego (rzecz jasna!) wilczaka na świecie
W końcu to dzięki Tobie ten łobuz przyszedł na świat... no i trafił do mnie