2004.12.09 - Nowy nick Wiewióra (Alistair)

Późnym wieczorem Bure zaczęły szaleć, więc Przemek postanowił, że zrobi im jeszcze mały bieg. Zabrał Balroga, Merry Bell i Jolly i ruszył rowerem "w las".

Jakiś czas potem dostałam telefon: oczywiście Balrog błysnął pomysłem i postanowił zagrać "alfe". W jaki sposób? Prezentując, że on ma inne zdanie i dalej nie biegnie. Oczywiście ponownie Juziowi nie wyszło, bo umknęło mu, że zatrzymanie roweru, Przemka, Belki i Jolly, to jak zatrzymywanie pociągu towarowego. Po drugie - jak się chce taki pociąg zatrzymać, to się go hamuje, a nie staje na torach przed pędzącą lokomotywą. Jaki jest efekt - każdy wie (nie będzie krwawo, bo nikt młodego nie przejechał, choć ten bardzo się o to starał).
W każdym razie Młodego przekoziołkowało - położył się koło drogi i uznał, że właśnie umiera. W takich wypadkach zwykle robi się dwie rzeczy:

  1. sprawdza się, czy u psa wszystko jest na miejscu i czy czegoś mu nie brakuje. Jeśli nie, to trzeba psu wytłumaczyć, że takie mazgajstwo się nie opłaca.

  2. jeśli psu rzeczywiście coś jest, to można zacząć wpadać w panike i umawiać się z wetem.

Ale Przemek od razu przeszedł do punktu drugiego i zadzwonił do mnie. Wzięłam auto i pojechałam po ofiary. Na miejscu powitała mnie cała czwórka. Na własnych nogach. Załadowaliśmy rower i bandę, a w drodze do domu wytłumaczyłam Balrogowi, że lepiej, aby mu nic nie było. Bo musi pamiętać, że jestem hodowcą, i jeśli coś mu jest i stanie się bezużyteczny, to go uśpię albo sprzedam, bo po co karmić darmozjada. Gdy dojechaliśmy do domu Mały wystraszony jak diabli wybiegł z auta i robiąc kółka po podwórku pokazywał: "Nic mi nie jest!, "Nic mi nie jest!".... W całym zamieszaniu wpadł jednak na Jolly. Jolly skoczyła na Belkę. Belka się odwinęła....i oberwało się Wiewiórce, która właśnie znalazła się "w zasięgu"....

Efekt tego dnia: Młody nadal robi kółka po podwórku: "Nic mi nie jest!, "Nic mi nie jest!", a Alistair (aka Wiewiór) zmieniła chwilowo nicka na "Gołota"...

Odpowiedzi