Niszczyciele...
Witam wszystkich jako nowa i "oczekująca" na swojego wymarzonego CzW
Jakoś na Waszych fotkach nie widać zniszczeń o których tak często można przeczytać :baoum:
- Aby odpowidać zaloguj się lub utwórz konto
- 23995 odsłon
Witam wszystkich jako nowa i "oczekująca" na swojego wymarzonego CzW
Jakoś na Waszych fotkach nie widać zniszczeń o których tak często można przeczytać :baoum:
Niszczyciele...
Gia to sila pieniadza.. To straszne ze ludzie nie licza sie ze zwierzetami.. jak mozna nie miec serca?? Nie patrzec na nie? Na te stwozrenia,jak sie mecza.. jak cierpia.. jak tesknia...
Niszczyciele...
Nigdy nie pojmę
Niszczyciele...
Ani ja.. tak samo jak tego ze kazdy ma sie za eksperta,a tak naprawde nie wie nic..
Niszczyciele...
o tym, czy ktoś jest ekspertem świadczy jego zwierzak
a ja to zapewne ocenię w dniu śmierci, jak zrobię rachunek sumienia...
Niszczyciele...
Ojjj...wy tu narzekacie, a ja dałabym wszystko by Freyr znów niszczyła, rozrabiała. Wiadomo, że już jest lepiej i będzie ok, ale było sporo czasu straconego na leczenie, tygodnie bez poruszania... Jak pomyśle ile razy na nią narzekałam to aż mi wstyd. Na szczęście już zaczyna psocic. Nigdy nie myślałam że moją największą radością będzie zjedzony but, czy obgryzione okna. Wilczaki potrafią zaskakiwac. Jednak gdyby nie wypadek nigdy bysmy chyba nie wiedzieli ile Ona dla Nas znaczy i że można tak mocno kochac. Szkoda, że w taki sposób. Przepraszam za popsucie wesołego tematu, ale mam nastrój refleksyjny.
Niszczyciele...
Macia, czasu się niestety cofnąć nie da, ale ważne, że widać efekty W takiej sytuacji każdy miałby przemyślenia podobne do Twoich...
Każdy narzeka (mądra głowa ze mnie, choć sama nie mam jeszcze psa, ale mam frety i tu jest podobna sytuacja, bo jak któraś zachoruje, to od razu mam wyrzuty sumienia, że na nią krzyknęłam, że na coś nie pozwoliłam, że wolę jak kwiatki rozkopują, szczają gdzie popadnie, byle były zdrowe), ale tak naprawdę patrzy na to z przymrużeniem oka
Niszczyciele...
Macia ja cie doskonale rozumiem.. wiesz.. Wiem co czujesz.. sporo psow stracilam przez.... Nie tak jak powinny odejsc.. a dzis sie okazalo ze Ishtarka njest alergiczka i to wymaga ode mnei wiecej uwagi ,pracy ,troski i wogole.. ale chce to robic i bede bo jest najwazniejsza i najukochansza dla mnie!!!
Niszczyciele...
Po prostu przeglądam zdjęcia małej Freyr, które znalazłam przez przypadek (nie wiem skąd się wzięły) i tak jakoś wyszło. Tylko u mnie najgorsze jest to, że mam "szczęście" z Wilczakami. Rodzice mówią że to rasa nie dla Nas, ale wiem że z Freyr była w tym też nasza wina. Ale Freyr stała się ukochanym pieskiem mamy (jej czwartą córką) i jest pełnoprawnym członkiem rodziny. Nie mówie że tamte psy mają gorzej, ale to co czasem robimy niektórych ludzi chybaby dobiło ;P.
Niszczyciele...
nie przejmuj sie mam dokaldnie to samo.. Ale wilczaki wkoncu nie sa zwyklymi psami... o nie
Niszczyciele...
co racja to racja
wilczaki pazurami chwytają za serce i to wcale nie zależy od nas... fajnie poznawać ludzi tak samo zakręconych
Freyr całkowicie wyzdrowieje, już chyba zresztą jest nieźle Za niedługo będzie brykać z innymi jakby nigdy nic
Niszczyciele...
A jak chcez maciu to specjalnie z ishtar przyjedziemy dow as w odwiedziny bo mloda ma wspanialy zdolnosci opiekuncze i przywracajace zdrowie, serio,serio mowie
Niszczyciele...
[quote:8527b87568="aneta1"]To dużo mi wyjśnia niestety aśka już mi o tym nie wspomniała
Szkoda, bo to troche zmienia... Nie wszystko, bo dzieci Areka do spokojnych nie nalezaly i byly chyba bardziej "pomyslowe" odszczeniakow innych psow, ale mialo to raczej postac charakteru jaki ma np Iowa Eden severu....
Co do miotu 'H' Kollarov dvor to wlasciciele mieli o WIELE wiecej pracy niz przecietny wlasciciel szczeniaka CzW, alez drugiej strony biorac szczeniaki zapewnili im radosne zycie - widac to, gdy tylko zerknie sie na Sebastiana i Taro (miejmy nadzieje, ze i Seba tego nie zaluje... ) Wiec moze i wypierpieli , ale czasem jest warto, bo cel szczytny...
[quote:8527b87568="aneta1"]Ja mam nadzieje że moja jadiel wychowywana w domu w śród ludzi będzie inna
Tzn niszczenie domu ma zwykle dwie tury - pierwsza to niszczenie przez szczeniaka "bez powodu" (dla zabawy, bo szczeniak poznaje otoczenie zebami), ale ona mija.
Druga to niszczenie przy pozostawaniu samemu (zwykle z podowu stresu spowodowanego separacja z wlascicielem) - to taki syndrom "schroniskowy" , bo zwykle najmocniej pojawia sie chyba u psow, ktore stracimly dom i teraz za wszelka cene staraja sie trzymac nowego wlasciciela. Niszczy tez jednak wilczak, ktory pozostaje sam i MYSLI, ze wlasciciel go pozostawil lub wilczak, ktory tak zabija sobie wolny czas... Ale to rozwiazuje nauka pozostawania... choc nigdy na 100% nie mamy pewnosci, ze pies bedzie w stanie zostawac dluzszy czas sam...
[quote:8527b87568="Gia"]Chyba nigdy nie pojmę w jakim celu rozmnaża się psy w kennelach... Przecież jakikolwiek zwierzak "wychowywany" w takich
warunkach, będzie nieudomowiony... choćby te moje dzikie, fermowe tchórze, gryzące do krwi
OJ, przeoczylam jedno wytlumaczenie, ktore jest tu bardzo wazne: miot H-Kollarov dvor nie byl miotem hodowli Kollarov dvor. Czasem osoby, ktore nie sa zainteresowane swoja wlasna nazwa maja miot lub dwa na innego hodowce - tak bylo i tutaj. Prawdziwym hodowca tych szczeniat jest wlasciciel matki, a nie panstwo Kollarovi... I musze powiedziec, ze nie byl to "zly czlowiek" - bardzo mila i sympatyczna osoba, ktora miala fajny kontakt z psem i bardzo przyjazne nastawienie do innych wlascicieli CzW. Mysle jednak, ze nigdy nie przypuszczal, ze szczeniaki zajmuja tyle czasu i wymagaja tyle pracy, szczegolnie gdy sytuacja nie jest stabilna, bo nie zawsze wiadomo co sie bedzie robilo za 2, 5, 8 miesiecy...
Co do kojcow to masz racje, z tym, ze CzW maja dwie wersje kojcowe:
- duza czesc hodowcow (prawie wszyscy z Czech i Slowacji) i duza czesc z Europy zachodniej trzyma psy w kojcach. Tam tez przychodza na swiat szczeniaki. I tu trzeba jednak rozroznic - czesc takich hodowcow rzeczywiscie trzyma szczeniaki w separacji ze swiatem, a opieka nad szczeniakami ogranicza sie do karmienia. Takie psiaki wyrastaja na osobniki majace spore problemy z adaptacja do zycia "z ludzmi". Ale czesc tych hodowcow ma co prawda psy w kojcu, ale szczeniaki poczatek zycia spedzaja w domu, a potem stale sa odpowiednio socjalizowane. Wiec niby zyja podobnie jak poprzednie, ale jednak maja calkiem nny start i o wiele lepszy kontakt z ludzmi...
Dlatego zawsze warto nie tylko popytac o warunki samego hodowce, ale samemu sie o tym przekonac na wlasne oczy... podejscie hodowcy widac juz po kilku godzinach obserwacji...
- druga wersja kojcowa to typowa fabryka kennelowa. To juz "typowe" jedynie dla "Zachodnich" hodowli CzW. Ja dla takiego podejscia nie mam ZADNEGO wytlumaczenie - nie ma tu zadnego "ALE", bo chodzi WYLACZNIE o kase i nie powiem ani dobrego slowa o takim podejsciu. A warto uwazac, bo czasem nawet znani hodowcy okazuja sie zwyczajnymi producentami, gdzie suki sa od rodzenia, a szczeniaki maja stanowic ladny, chodliwy towar...
[quote:8527b87568="macia"]Ojjj...wy tu narzekacie, a ja dałabym wszystko by Freyr znów niszczyła, rozrabiała. Wiadomo, że już jest lepiej i będzie ok, ale było sporo czasu straconego na leczenie, tygodnie bez poruszania... Jak pomyśle ile razy na nią narzekałam to aż mi wstyd. Na szczęście już zaczyna psocic. Nigdy nie myślałam że moją największą radością będzie zjedzony but, czy obgryzione okna. Wilczaki potrafią zaskakiwac. Jednak gdyby nie wypadek nigdy bysmy chyba nie wiedzieli ile Ona dla Nas znaczy i że można tak mocno kochac. Szkoda, że w taki sposób. Przepraszam za popsucie wesołego tematu, ale mam nastrój refleksyjny.
Wiesz jakie sa wilczaki... Czasem zaskakuja nawet same siebie... Jeszcze napiszesz wiele emaili o kolejnych wariactwach Freyr i o tym jak daje sie Wam we znaki.... I nadrobicie zaleglosci z serialu "Wilczak dekoratorem wnetrz"...
Wiele przecierpieliscie i lepiej, gdyby Freyr nigdy nie miala wypadku, ale pamietaj, ze prawdziwych przyjaciol poznaje sie w biedzie - wlasnie w takich chwilach tworza sie najmocniejsze wiezi: czlowiek przekonuje sie ile dla niego znaczy ten kawalek futra. A pies uczy sie, ze moze liczyc na swojego pana zawsze i wszedzie... To zadne pocieszenie, ale taki jasniejsze spojrzenie na to co sie stalo...
Niszczyciele...
To najwspanialsza przyjazn.. bo staje sie najmocniejsza i najglebsza..
Niszczyciele...
Ha, odnalazłem temat wprost stworzony pod mojego wieśniaka.
Zdjęć nie zamieszczę, bo przestraszę potencjalnych, nowych włascicieli. Napiszę tylko, że w PZU likwidatorzy szkód byli bardzo zdziwieni jakim cudem niektóre rzeczy zmieniały stan skupienia bez użycia wielkiego zdarzacza hadronów
Ale wielki wybuch Nergiego (17 m-cy) mam już za sobą, teraz wiesniak skupia sie na rzeczach małych, które mają mnie wyprowadzać z równowagi po przyjściu do domu. Maly przykład: kuchenka gazowa. Po przyjściu do domu zauważyłem, że jedno z pokręteł kuchenki leży na ziemi, szukam wzrokiem przyczynę tego stanu rzeczy i co? wystająca, śmiejąca się morda wieśniaka zza rogu sciany. Wołam gnoja, oczywiście robi te swoje podskoki i smieje mi sie w pysk... udało mi sie Nergusa przechwycić w locie i dostał karcącego klapsa u źródła, czyli nas na pokrętło i moralizatorska rozmowa. Przez następne dwa tygodnie codziennie to samo: ja składam jak automat z puzzli moją kuchenkę ( 11 pokręteł, składających sie z paru części każde) a on zza ściany ze mnie polewa i dobrze się bawi tym, że stateczny pańcio jest wkur... Metodą na wredną małpę okazał sie ocet. Od tygodnia smaruję pokrętła octem i nic Żeby nie było nudno, zaczął ściągać pstryczki z właczników światła. No to ja zacząłem smarować octem i włączniki i szafki i klamki i KRAN (nota bene najwięcej przez ten kran było w przeszłości zniszczeń). wracając do domu do razu widzę czego nie wysmarowałem, bo leży ładnie "ułożone" w widocznym miejscu.
I teraz powiem szczerze, nigdy nie miałem takiego psa, który w ten sposób ze mną pogrywał. na początku to było okrutnie wkur... lecz po pewnym czasie zrozumiałem, że on takim diabłem jest i trzeba jakoś z tym żyć, a teraz z niecierpliwością czekam co przyniesie kolejny dzień oczywiście z lekką trwogą.
Niszczyciele...
Ależ daj zdjęcia jak najbardziej; myślę, że uświadamiania potencjalnych właścicieli wilczaków nigdy dosyć.
Niszczyciele...
Krzysiek, dawno temu przerabialiśmy to z Cheitanem. Zakupiliśmy siuwax "odstraszasz dla psów"- takie coś, co podobno zniechęca do memlania. Nie zatrybiliśmy dlaczego podczas spryskiwania różnych rzeczy (o zgrozo! nawet tych, które nigdy nie były ruszane) Chey uważnie podpatrywał co robimy. W efekcie, następnego dnia WSZYSTKIE spryskane rzeczy zostały mniej lub bardziej naruszone:) Łącznie z obrazkami ze ścian.
Co ciekawe, nigdy wcześniej, ani potem owe obrazki ruszane nie były
My smarowaliśmy finalnie wszystko mydłem w płynie. Po jakimś czasie sprawa przyschła Acha, i smarowaliśmy w ukryciu!
Niszczyciele...
[quote:ca97668f87="Gaga"] Acha, i smarowaliśmy w ukryciu!
zapomniałem dodać, że ocet idzie w ruch, jak Nerg jest na porannym spacerze
Grin, szkoda już moich nerwów żeby znowu na to patrzeć. (zalane 4 pomieszczenia w chałupie i 15 piwnic sąsiadów) nie wspomnę o demolce "wystroju" niegdyś pięknego mieszkania
Niszczyciele...
[quote:20ab7b961c="Gaga"][quote:20ab7b961c="Gia"]:mrgreen: cóż... komisyjnie z kumpelą doszłyśmy do wniosku, że pionowa zasuwka to błahostka
Tiaaa. poczekam na właściwy moment i zemszczę się okrutnie :mrgreen:
Ohh, jak ja się cieszę, że Wasze groźby się ie sprawdziły :mrgreen:
Niszczyciele...
Czasem człowiek musi przyznać, że ma wilczaka, podczas gdy inni mają genialnego wilczaka. C'est la vie.